Wybory prezydenckie 2000 - o co chodziło w kampanii wyborczej?


SPOTY REKLAMOWE KOMITETU WYBORCZEGO MARIANA KRZAKLEWSKIEGO O MINISTRZE SIWCU I PREZYDENCIE KWAŚNIEWSKIM

Komitet wyborczy kandydata Krzaklewskiego zaprezentował spot filmowy z udziałem prezydenta Kwaśniewskiego i ministra Siwca. Na filmie widać, jak minister Siwiec po bardzo źle zniesionej podróży śmigłowcem najpierw wyciągniętą dłonią próbuje znaleźć jakieś oparcie dla swej udręczonej powłoki cielesnej, a następnie słaniając się z bólu przyklęka i usiłuje zwymiotować na trawę. Ta przezabawna scena do łez rozśmieszyła zgromadzonych na prezentacji dziennikarzy. Tylko nieliczni malkontenci jak zwykle szukali dziury w całym, pytając, jak choroba lokomocyjna ministra Siwca ma się do programu wyborczego Mariana Krzaklewskiego. Otóż wyjasniamy: chodziło o udowodnienie, że nie może być prezydenckim ministrem człowiek, który choruje podczas podróży śmigłowcem. Wprawdzie minister Siwiec ma znakomite osiągnięcia jako kierowca wyścigowy, ale to za mało do piastowania zaszczytnych stanowisk.

  Pojawiła się jednak w pewnych kręgach opinia, że film przedstawia zgoła inną sytuację. Otóż minister Siwiec, jako szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, wykonał procedurę sprawdzającą sytuację i stan bezpieczeństwa (narodowego) na lotnisku w Kaliszu. Wahadłowy ruch ręki to po prostu bezpośrednia ocena zagrożeń (minister Siwiec nosi okulary, więc pewniejsza jest ocena dotykowa) i ewentualne nawiązanie walki z przeciwnikiem, gdyby takowy został wykryty metodą namacankową. Możliwa jest też interpretacja, że ruchy ręki to typowe "kata" znane ze wschodnich sztuk walki, a służące odstraszeniu przeciwnika. Z kolei uklęknięcie na trawie i sławetny "pocałunek" to rutynowe pobranie próbek do analizy ustnej na okoliczność zatrucia trawnika. Słowa prezydenta "czy minister Siwiec ucałował już ziemię kaliską?" to szyfrowane pytanie o dopełnienie procedur bezpieczeństwa. Jak wiemy, prezydent Kwaśniewski bez zagrożeń dla życia i zdrowia odbył swą wizytę w Kaliszu, więc bezspornie szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego zna się na swojej robocie.
     
  Drugim materiałem filmowym komitetu wyborczego Mariana Krzaklewskiego jest reportaż z Charkowa, gdzie widzimy prezydenta Kwaśniewskiego walczącego z silnym wiatrem, a potem cierpiącego na ostrą niestrawność. Oba te fakty mają dobitną wymowę polityczną i słusznie zostały użyte przez komitet Krzaklewskiego dla przypomnienia, że za naszą wschodnią granicą można spotkać niekorzystne warunki atmosferyczne i fatalny stan gastronomii.
 
FILM REKLAMOWY KANDYDATA MARIANA KRZAKLEWSKIEGO O BOHATERSKIM MOTOCYKLIŚCIE
  Bliżej nieokreślony osobnik oddaje się ekstremalnej jeździe na motocyklu, połączonej z płoszeniem gołębi. Rzecz dzieje się w Polsce, w środkowej Europie. Świadczą o tym podpisy pod filmem. Nasuwa się głębokie skojarzenie z inną reklamą - "O wpół do dziesiątej w Polsce". Po chwili okazuje się, że jest godzina 19:55. Więc jednak nie chodzi o Knoppersa! Cóż więc może być bardziej idealne o 19:55 w Polsce?
  Po nagłym hamowaniu, które prawdopodobnie skończyło się wstrząśnieniem mózgu, bohater łączy się z centralą (z jaką centralą?) i prosi o znalezienie kogoś solidnego i kompetentnego. O kogo może mu chodzić tak nagle, o tak późnej porze? Czy potrzebuje pomocy drogowej, lekarza do rozbitego nosa, a może hydraulika?
  Kobieta w centrali (w jakiej centrali?) dotykając paluchami ekrany monitorów po chwili podaje dane i już wiemy! Naszemu motocykliście potrzebny jest mężczyzna będący doktorem informatyki, żonaty, z dwoma synami, posiadający liczne sukcesy i program, a ponadto zjednoczoną prawicę. Co za precyzja! Cóż za wyrafinowane preferencje! Ale do czego naszemu bohaterowi potrzebny jest żonaty doktor informatyki ze zjednoczoną prawicą? Aż strach zapytać! Aż strach się bać! I czy w ogóle znajdzie się ktoś taki?
  Przez kilka chwil umieramy z niepewności, podczas gdy nasz bohater prąc jak atomowy ruski lodołamacz roztrąca nieprzeliczone wraże zastępy. Przeciwnicy odziani są w garnitury (czyżby jakaś uraza do tego stroju?) i mają nieprzyjemne, nalane twarze. Kim są ci ludzie? Czy to ONI? Gdzież podział się agent Fox Moulder? Gdzie Scully? Moulder, Scully! Zgłoście się!!!
  Nasz bohater, po przedarciu się przez zastępy wroga wspina się po freudowskich schodach. Dlaczego są takie pokręcone? Pokrętne nawet? I dlaczego w górę się pną miast śmigać w dół? Jaka alegoria kryje się za tym obrazem?
  Wreszcie jest! Jest kartka z danymi wytypowanych osób! Zbliżenie na oczy bohatera pokazuje gonitwę myśli, poczucie zagubienia, szaleństwo przypuszczeń i domysłów, burzę mózgu (po prawdopodobnym wstrząśnieniu), gorączkowe rozpatrywanie wariantów przy podejmowaniu decyzji. Cóż za wysiłek umysłowy! 
  Nagle - co za niespodzianka - na kartce jest tylko jedno nazwisko! Więc rzeczywiście kandydat zjednoczył prawicę, o czym świadczy tylko jedno nazwisko na kartce. Jego nazwisko! Tylko on godzien! A więc na darmo cała ta gonitwa myśli? Cóż teraz zrobić? Co wybrać? Jak wybrać? Dlaczego wybrać? Którą ręką wybrać?
  Słuchawka w uchu naszego bohatera cicho podpowiada, co robić, jak żyć, komu ufać...
  Nasz bohater podejmuje jedyną słuszną decyzję - stawia znaczek "x" w kratce koło nazwiska. Dlaczego "x"? A co z "y", a dlaczego nie "z"? A reszta alfabetu? A alfabet grecki? A cyrylica?
  Po chwili zbliżenie na zegarek uświadamia nam, że bohater strawił na namysłach aż cztery minuty. Jak to się stało? Kiedy?! 
  Prawdopodobnie miała miejsce brutalna ingerencja czasowa, utworzyła się dziura w czasie. To pewnie sprawka Obcych! No tak! Na pewno to Oni porwali naszego motocyklistę, przenieśli do swego pojazdu kosmicznego, przeprowadzili na nim badania, dotykali, gmerali w mózgu, zaglądali mu w różne dziurki... brrrrr ohyda!!! Tak! Tak! Proszę spojrzeć - oto dowód: gdy ubierali go po badaniach, w pospiechu, swymi lepkimi mackami przez omyłkę założyli mu słuchawkę na drugie ucho!
  Czasu coraz mniej. Nasz bohater biegnie, a wraże zastępy ponownie blokują mu drogę. Ziuuuu!!! Fantastyczne salto w stylu najlepszych filmów kung-fu produkcji Hong-Kongu, gdzie aktorzy potrafią utrzymać się w powietrzu kilka minut wykonując przy tym skomplikowane manewry. 

  Wspaniały przelot z prędkością naddźwiękową ponad głowami przeciwników pozwala naszemu bohaterowi stanąć twarzą w twarz z urną wyborczą i wsunąć w otwór trzymaną w dłoni kartkę. Zwycięstwo!
Jak wiadomo, o rolę w reklamówce Mariana Krzaklewskiego ubiegali się Keanu Reeves, Tom Cruise, Bruce Willis i Mel Gibson. Wszystkich tych kandydatów odrzucono ze względu na nieznajomość języka polskiego. Żaden z nich nie potrafił powiedzieć "dajcie mi kogoś kompetentnego ze zjednoczoną prawicą". Rozczarowany Keanu Reeves poświęcił się realizacji Matrixa, kradnąc niemal wszystkie motywy ze spotu Krzaklewskiego, załamany Tom Cruise rzucił się w wir zapomnienia aby wykonać Mission Imposible, Bruce Willis przeszedł na emeryturę i zajął się budowaniem szklanych pułapek na Obcych, a Mel Gibson w typowym geście desperacji postanowił popełnic samobójstwo, kupując w tym celu Zabójczą Broń 5.

MATERIAŁY POZOSTAŁYCH KOMITETÓW WYBORCZYCH
Od pewnego momentu kampania wyborcza wreszcie nabrała rumieńców. Pozostałe komitety wyborcze ochoczo przyjęły tę samą konwencję prezentacji kandydatów, tzn. zamiast przedstawiania nudnej informacji merytorycznej, niezrozumiałego programu wyborczego i temu podobnych bzdetów - skupiły się na wyszukiwaniu ciekawostek z życia kontrkandydatów. Honorowy patronat nad kampanią przejęły opiniotwórcze periodyki typu "Życie na gorąco", "Halo", "Pani Domu" itp. Nie było dnia, żeby nie ujawniły się jakieś smakowite, pikantne kąski na temat któregoś z pretendentów. W ten sposób mogliśmy dowiedzieć się, że:
 
Kandydat Lepper ma doktorat z chemii organicznej pt: "Organoleptyczna analiza spektralna dymu z płonących opon do ciągnika Ursus, zwilżanych roztworem gnojowicy krowiej z beczkowozu z pompą ręczną i wody z policyjnej armatki wodnej z motopompą o napędzie dieslowskim, wykonywana w trzecim dniu blokady rolniczej w okolicach Grudziądza, przy temperaturze 23°C i umiarkowanym wietrze pn-zachodnim, po spożyciu kilku gatunków win prostych, przy łącznym stężeniu 3,2 promila alkoholu we krwi badającego", obroniony w Zaocznym Telewizyjnym Technikum Rolniczym w Stowęcinie na Wydziale Hodowli i Inseminacji Bydła Rogatego. 

Ulubionym typem muzyki kandydata Leppera jest muzyka poważna, a w szczególności twórczość niejakiego Chopina Ferdynanda. O prawdziwości słów kandydata świadczy znany fakt, że muzyka Chopina rozbrzmiewa od rana do nocy z głośników rozstawionych w obejściu, a sam Lepper miał już wielokrotnie kolegium za puszczanie Chopina na maxa po godzinie 22:00, czym zakłócał spokój sąsiadów. Nawet na przedstawionym zdjęciu widzimy kandydata Leppera z telefonem komórkowym przy uchu. Swiadczy to po pierwsze o tym, że Lepper umie korzystać z telefonu (antenką do góry), a poza tym Lepper dzwoni pod sobie tylko znany numer, aby z automatycznej sekretarki odsłuchać ulubione wykonanie mazurka e-moll Chopina. Umiłowanie do muzyki Chopina potwierdza też hymn wyborczy kandydata Leppera, w dużej mierze oparty na motywach chopinowskich (tzw. chopin-polo), co potwierdzają niezależni muzykoznawcy. Ponieważ termin wyborów nieszczęśliwie zbiega się z Festiwalem Chopinowskim, kandydat zapowiedział, że wprawdzie brak czasu nie pozwoli mu na występ w konkursie pianistycznym, ale nie zabraknie go na widowni.

Kandydat Łopuszański w swoim haśle wyborczym "Europa tak, Unia Europejska Nie" rozwiewa obawy, jakoby po wyborze na prezydenta miał zlikwidować kontynent europejski. Wprawdzie Unia Europejska zostanie przez Łopuszańskiego rozwiązana i wygnana na zbity pysk, niemniej jednak nie należy się obawiac o los kontynentu. Europy Łopuszański nie zamierza na szczęście zlikwidować. W najgorszym razie czeka nas poszerzenie i pogłębienie Buga.

Łopuszański we wszystkich sytuacjach ciągnie lub popycha swoją uroczą małżonkę, uciskając jej ramię, w momentach kiedy powinna się uśmiechać. Uśmiecha się ona również nieoczekiwanie i spontanicznie bez uciskania ramienia, co wnosi w kampanię Łopuszańskiego element zaskoczenia i dynamikę godną najlepszych filmów akcji.

Kandydat Pawłowski czyta na antenie książki i opowiada bajki z kartki. Czuje się on nieustannie zagrożony przez jakieś bliżej nieokreślone mniejszości, co może świadczyć o jego urazie do matematyki wyniesionym z dzieciństwa. Pojawia się w towarzystwie córki lub żony - pszenicznej blondyny bardzo lakonicznej w wypowiedziach. Jest nieruchomy jak Stan Tymiński, co nasuwa podejrzenia, że również ma zasilanie akumulatorowe i jest przykręcony na stałe do krzesła, gdyż nigdy nie widzimy go w ruchu. Co więcej, obecność dwóch plakatów wyborczych za plecami kandydata - kolorowego i czarnobiałego pozwala przypuszczać, że kandydat troszczy się również o daltonistów i posiadaczy czarnobiałych obiorników, którym obconarodowy kapitał zabrał środki na kolorowe telewizory. 

Ta strona znajduje się w Hyde Parku. Jeśli zamiast ramek widzisz tylko tę jedną stronę, kliknij tutaj
Kopiowanie wyłącznie za zezwoleniem. Całość copyright (c) 1996-2001 by Ogrodnik January